Zdecydowaliśmy się na śniadanie w knajpce przy morzu wiadomo ;) ale w stylu kanadyjskim , Pawełek próbował irish breakfast ( o losie! ) :D , które wkońcu wylądowało przy mnie bo nie posmakowało a my wybraliśmy sobie omlety no i po Kaawce na dobry początek dnia :).
Po śniadaniu okazało się że autobusy jeźdzą niezwykle rzadko tak więc nasze plany musiały się nieco zmienić i niestety zrezygnowaliśmy z jednej plaży którą polecali na internecie ale nie ma tego złego siedzieć w miejscu nie zamierzaliśmy , złapaliśmy pierwszy autobus , który był pożniej spontanicznie wsiedliśmy na prom i tak też znaleźliśmy się w grecji na lądzie. Zwiedzaliśmy Kavale miasto na wzgórzu bardzo nam się podobało. Na samym szczycie znajdował się zamek do którego chcieliśmy dotrzeć lecz jednak bez skutecznie , wszystkie drogi jakie mijaliśmy okazały się ślepymi dziwne to było no ale zdarza się i tak ;). Za to kupiłam kolczyki w prezencie dla siostry i skoczyliśmy na lody by się nieco ochłodzić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz