Ubrałam się jak na jesien dosyć grubo ( nie zabrakło czapki i szalika) ponieważ było strasznie zimno , na początku pomyślalam że może jednak przesadziłam a później się już cieszyłam , gdy Karol się trząsł a ja nie ;).
Karol wybrał krajpke Kapitan Ameryka , którą już doskonale zna , ponieważ je tam drugie śniadania z kolegami z uczelni.Strasznie podoba mu się tamten klimat i koniecznie chciał mnie wlaśnie tam zabrać. Gdy dotarliśmy na miejsce , zobaczyliśmy że jest tyle ludzi , że nie ma dla nas stolików ale nic straconego postanowilismy poczekać przy barze na jakiś wolny.Nie marnując czasu zamówiliśmy po pysznym drinku.Karol opowiadal ze to knajpa typu fast food ale z jedzeniem na domowo robionym nie uwierzylam do puki nie posmakowalam! jedzenie przepyszne , do tej pory czuje smak ziemniaka z maslem i sola takiego jak z ogniska....
Wieczór był wspaniały :)